Długo czekałam na to wydarzenie. Na samą myśl przebierałam nóżkami jak mała dziewczynka ciesząca się z nowej zabawki. Czemu? Nie często mam okazję łączyć przyjemne z pożytecznym. A tak było właśnie z Blogim Weekendem - wydarzeniem, które miało miejsce w zeszły weekend. Nie dość, że mogliśmy całą czwórką wyjechać do tak fantastycznego miejsca jakim jest
Pałac i Folwark Galiny, odpocząć i się zrelaksować, to jeszcze miałam okazję poznać grupę fantastycznych blogerek i blogerów, którzy również przybyli tam wraz ze swoimi rodzinami. Dzieci było co niemiara, dzięki czemu moje pociechy nie nudziły się. Zosia zawarła tam nowe przyjaźnie, a ja mogłam porozmawiać z ludźmi, których znałam dotychczas jedynie w rzeczywistości wirtualnej, poczytując ich blogi.
PARĘ SŁÓW O WYDARZENIU
O organizację Blogiego Weekendu pokusiły się początkowo dwie blogerki - Klaudyna (
Tymoszko.pl i
Tulanki.pl) oraz Kasia (
Black Smokey). Ostatecznie jednak to Klaudyna pozostała główną organizatorką. Celem spotkania miała być integracja blogerów i ich rodzin, połączona z wieloma atrakcjami. No ale może od początku.
Pierwsze atrakcje czekały na uczestników już w piątek. Po przyjeździe i zakwaterowaniu się, zgłodniali blogerzy mieli możliwość ukoić swój głód kiełbaską własnoręcznie upieczoną nad ogniskiem. Nas ta atrakcja ominęła ponieważ na miejsce dotarliśmy później niż pozostali uczestnicy. Nasze dzieci zdążyły się trochę pobawić, a potem kąpiel i spanie. Zaznaczam, że moje gagatki nie chodzą spać o godz. 20.00 czy 21.00. Ogrom wrażeń spowodował, że tego wieczoru nie wyszliśmy już z pokoju. Staś nie mógł długo zasnąć, a jak już zasnął to przez pierwsze 2 czy 3 godziny budził się kilka razy - wpływ nowego miejsca. Na tych, którym udało się położyć dzieci wcześniej, czekał seans filmowy, pogaduchy i pizza.
Sobota była dniem bardzo aktywnym. Zaraz po śniadaniu zostaliśmy podzieleni na 2 grupy. Jedni brali udział w warsztatach szycia, inni słuchali wykładu Marcina Wójcika. Po 1,5 godziny nastąpiła zamiana. Klaudyna pokazała nam, jak uszyć torbę na zakupy. Nauczyłam się szycia szwem francuskim.
Marcin Wójcik, na swoim wykładzie, przedstawił istotę funkcjonowania i wykorzystywania mediów społecznych w blogowaniu. Bardzo ciekawa i inspirująca pogadanka. W tym czasie tatusiowie i ich pociechy wybrali się na wycieczkę na farmę miniaturowych zwierząt. Po powrocie zebrali się w bawialni, w której tatusiowie i dzieci własnoręcznie wypychali i ozdabiali maskotki przygotowane przez Klaudynę. Po obiedzie przyszedł czas na rozrywkę dla panów. Był paintball i strzelanie z łuku. Pozostałe osoby mogły w tym czasie wybrać się na przejażdżkę powozem. Bardzo chciałam wziąć w tym udział, ale szyki nam popsuła podwyższona temperatura u Zosi. Oczywiście matka przezorna to matka przygotowana na każdą okoliczność. Poszedł w ruch termometr. Prawie 38,5 stopnia zatrzymało nas w hotelowym pokoju. Najważniejsze, że tatuś wrócił zadowolony. Po kolacji dzieci się mogły jeszcze trochę wyszaleć, choć gorączka dawała Zosi o sobie znać. Poszłam usypiać dzieci, a w tym czasie mój mąż uskuteczniał integrację :) Po nierównej walce ze snem dzieciaki w końcu zasnęły, a ja mogłam przyłączyć się do grupy integrującej się.
Niedziela, ostatni dzień pobytu. Zaczęliśmy od pysznego śniadania, po którym chętne osoby mogły wziąć udział w spacerze po pobliskim lesie. Wsadziłam Stasia do wózka i wybrałam się z resztą uczestników na wycieczkę. (Tatuś został z chorą Zosią - odezwało się zapalenie krtani) Wycieczce przewodził pan leśniczy. Zaprowadził nas w miejsce, w którym czekało na nas rozpalone ognisko, kosz kiełbasek i bułek. Była gorąca herbata oraz kawa.
Po powrocie z lasu odbyło się błyskawiczne pakowanie. Nie wiem jak to jest, ale zawsze mam wrażenie, że nie pomieszczę rzeczy z powrotem w walizce :) Tuż przed odjazdem poszliśmy jeszcze obejrzeć konie w pobliskiej stajni oraz zwierzaki mieszkające na niewielkiej farmie. Pogoda niestety nie sprzyjała dłuższym spacerom. Galiny opuszczaliśmy z wielkim żalem, ale jednocześnie z uczuciem ogromnej satysfakcji, że tak cudownie spędziliśmy weekend.
PARĘ SŁÓW O MIEJSCU
Miejsce piękne, urokliwe, idealne dla kogoś, kto chce odpocząć i zupełnie odciąć się od pędu życia codziennego. Między innymi dzięki słabemu zasięgowi. Pokoje utrzymane we wspaniałym wiejskim klimacie. Standard bardzo wysoki. W budynku folwarku oprócz pokoi znajduje się również bar i restauracja serwująca fantastyczne jedzenie. Warto tu zajechać chociażby po to, by skosztować pysznej kuchni i spróbować lokalnego piwa.Udogodnieniem dla rodziców jest bawialnia zlokalizowana w pomieszczeniu przy barze. Rodzice mogą spokojnie wypić kawkę, podczas gdy dzieciaki bawią się w najlepsze.
Na terenie całego kompleksu znajduje się również stadnina koni. Można nauczyć się jazdy konno lub przejechać wozem po okolicy. Atrakcją dla wszystkich, a zwłaszcza dla dzieci, jest niewątpliwie farma miniaturowych zwierząt. Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o samym miejscu i jego ofercie, odsyłam na stronę
www.palac-galiny.pl/.
NA KONIEC...
Podsumowując wszystko, chciałabym bardzo podziękować organizatorom za umożliwienie mi wzięcia udziału w Blogim Weekendzie. Poznałam bardzo fajnych ludzi, cudownie się bawiłam i odpoczęłam, a wraz ze mną moja rodzinka. Dziękuję również sponsorom. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała możliwość doświadczyć czegoś podobnego.
Zapraszam również na blogi pozostałych uczestników. Znajdziecie tam ich opinie, więcej zdjęć.