niedziela, 11 maja 2014

Matka-ośmiornica, czyli o tym, że chcieć to móc.

Po tygodniu bytowania mojego synka na świecie doszłam do wniosku, że bycie mamą dwojga (i zapewne więcej) dzieci to praca na kilka etatów, nawet przy aktywnej pomocy taty. Staś potrzebuje mnie całą dobę, z przerwami na spanie, na szczęście. Zosia również mnie potrzebuje. Mimo, że ma prawie 3,5 roku i jest bardzo rezolutnym dzieckiem, nadal lubi się pieścić, prosząc mnie na przykład żebym ją troszkę pokarmiła. Teraz, kiedy ma młodszego brata tym bardziej nie potrafię jej odmówić. Nie chcę żeby czuła się odtrącona lub "starsza, czyli taka, co ma sobie już ze wszystkim radzić sama". Ona nadal jest małym dzieckiem.

Ostatnio rozmawiałam z moim mężem przy okazji sytuacji, w której musiałam się prawie rozdwoić, tzn. z jednej strony karmić Stasia, a z drugiej czesać Zosię. Stwierdziłam wtedy, że dobrze by było być kobietą-ośmiornicą. Łatwiej byłoby wtedy wszystko ogarnąć.
 Źródło: http://projectbrooklyn.com.au/woman-with-octopus-greeting-card-x-4


Teraz powoli zauważam, że chyba taki twór istnieje. Z każdym dniem człowiek uczy się jak sobie zorganizować czas, żeby starczyło go dla obydwu pociech i męża, ale też na ugotowanie obiadu, zrobienie prania, poprasowanie i posprzątanie w domu. Od razu powiem, że daleko mi do Perfekcyjnej Pani Domu, ale śmiało stwierdzam, że chcieć to móc. Oczywiście bez popadania w jakąś chorą skrajność. Można mieć gorszy dzień od czasu do czasu, ale nie może stać się to wymówką za każdym razem gdy się zwyczajnie ma lenia. Tym bardziej nie zamierzam tego usprawiedliwiać faktem, że mam dziecko. Zwłaszcza, że zawsze twierdziłam, że fakt posiadania dzieci nie ogranicza lecz aktywizuje. Zauważam swoją powolną metamorfozę (codziennie spoglądam w lustro, czy wyrosły mi jakieś dodatkowe macki ;P ) i jestem dumna sama z siebie. Mój mąż chyba też widzi moją przemianę i to dodatkowo mnie motywuje. (Nie powiem ile razy się kłóciliśmy z powodu bałaganu, i to przy jednym dziecku.)
Źródło: http://jasoncantoro.com/Octopuss-woman

Oczywiście każda mama powinna zawsze pamiętać też o sobie samej i swoich potrzebach. O tym, że wciąż jest kobietą. Powinna czasem walnąć pranie czy prasowanie w kąt i pomalować sobie paznokcie albo nałożyć maseczkę. W końcu robota nie zając, nie ucieknie :)

Niemniej jednak, powtarzam, że chcieć to móc. To chyba moje nowe motto, które zastąpiło stare "nic na siłę i wbrew sobie". To drugie do niczego mnie nie zaprowadziło. Kto wie, może teraz znajdę drogę do prawdziwej domowo-rodzinnej harmonii. :)


Pozdrawiam.

Karla.

8 komentarzy:

  1. Zgadzam sie calkowicie.. Teraz w natloku spraw wyobraze sobie ta osmiornice i od razu bedzie mi lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I kto by powiedział, że kobieta to słabsza płeć, śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie! Trzeba mieć niezły czerep, żeby wszystko logistycznie rozplanować ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kobiety mogą wiele. Choć są takie, które znajdą 100 wymówek, żeby nic nie robić, ale to oznacza, że im się nie chce. Wiem bo swojego czasu sama taka byłam. Teraz wiem, że im więcej się robi, tym łatwiej jest się zorganizować.

      Usuń
  3. Ja przy dwójce jestem bardziej zorganizowana niż byłam przy jednym. Za to jak się trzeci urodzi to takie 8 macek by mi się przydało, przynajmniej na początek bo młodszy 20 miesięcy jest strasznym przytulasem i bez mamy żyć nie może.
    Można sobie wypracować system ułatwiający życie, np tak wieszać pranie że prasowania wymagają tylko koszule :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry system to podstawa, ale ja też widzę, że im więcej do zrobienia tym większa mobilizacja i organizacja. Teraz dziwie się sobie, że nie mogłam się czasem ogarnąć przy jednym dziecku, a teraz przy dwójce jakoś sobie radzę i to nie najgorzej.

      Usuń
  4. Ale dzieci mimo tego całego "haosu" to jednak wspaniała sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne :) Właśnie ostatnio powiedziałam mężowi, że wolę mieć dla kogo się uwijać niż tkwić w pustym domu. Dzieci nadają życiu sens :)

      Usuń