niedziela, 6 lipca 2014

Smoczek czy paluszek? Hmmm..... Oto jest pytanie...

Kiedy urodziłam Zosię, postanowiłam, że nie będę sięgać po smoka. Nie było łatwo...

Postanowienie to zostało jednak złamane, choć dopiero gdy Zosia miała ok. 2 miesięcy. Życie samo wymusiło na mnie te kroki. No cóż - każda mama pragnie czasem chwili spokoju, zwłaszcza, gdy piersi są obolałe od ciągłego ich ciągania. Na szczęście czy nieszczęście moja córa nie została jakąś wielką fanką smoka. Były nawet sytuacje, w których próba wciśnięcia smoczka do jej drącej się buźki kończyła się jeszcze większym płaczem, a smok lądował kilkadziesiąt centymetrów dalej, wystrzelony jak z procy. Dobrze, że sytuacji, w których korzystałam z jego pomocy było niewiele - Zosia nie miała kolek, a jej ząbkowanie przeszło bez ekscesów. Tak więc niechęć Zosi do "uspokajacza" mnie nie martwiła, wręcz cieszyłam się myśląc, że będę miała z głowy późniejszy problem z odzwyczajaniem jej od ssania.

Tymczasem, jak każde kilkumiesięczne dziecko, Zosia ciągle pakowała piąstki do buzi, głośno przy tym cmokając. Pewnego pięknego dnia, podczas maltretowania swoich rączek, celnie trafiła kciukiem do buźki i, o zgrozo, popadła w stan istnej ekstazy. Początkowo śmieszyło to nas. Jednak paluszek coraz częściej lądował w jej buzi i tak mając jakieś 5 miesięcy Zosia miała nowego wiernego przyjaciela. Za każdym razem kiedy wyjmowałam jej rączkę z buzi ona wracała tam jak bumerang. Najczęściej zdarzało się to, kiedy była zmęczona lub też bez jakiejkolwiek przyczyny - może z nudów lub zwyczajnie sprawiało jej to przyjemność. W końcu to jedna z najbardziej naturalnych czynności. Uspokaja i relaksuje nasze dziecko. Już w łonie matki kciuk jest obiektem zainteresowania nienarodzonego jeszcze gagatka.
Zaczynałam się jednak powoli zastanawiać, co tu zrobić, żeby ta "przyjaźń" nie przerodziła się w silne uzależnienie.

W międzyczasie poznałam też osobę, która przez wiele lat ssała kciuk i miałam okazję zobaczyć, jaką krzywdę ten nałóg wyrządził jej zębom i zgryzowi. W internecie również można "podziwiać" tego typu obrazy - są przerażające.
Źródło: tguard.com

Pewnego dnia, będąc na zakupach, zauważyłam, że Zosi (która miała wówczas z 8-9 miesięcy) przygląda się kobieta w wieku mojej mamy. Ogólnie byłam do tego przyzwyczajona - Zosia była prześlicznym i przesłodkim niemowlakiem (powiem nieskromnie) i wszyscy jej się stale przyglądali. Pani ta jednak, po chwili zawahania, podeszła do mnie i zaczęła rozmowę. Powiedziała, że zauważyła, że moje dziecko z ogromnym zamiłowaniem ssie kciuk. Wspomniała, że miała podobny problem ze swoją córką, u której w porę nie zareagowała, na skutek czego, dziewczynka popadła w nałóg, który skończył się u niej silną wadę zgryzu i wymowy - górne ząbki wykrzywiły się do przodu, a dolne nieco cofnęły. Poradziła mi żebym poszła do apteki i spytała o specjalny gorzki preparat. Podziękowałam kobiecie za radę i jeszcze tego samego dnia zakupiłam płyn o nazwie "Paluszek". Miał on formę rzadkiej substancji zamkniętej w małym szklanym pojemniczku z pędzelkiem przytwierdzonym do zakrętki - tak jak w lakierach do paznokci. Szczerze powiem, że posmarowałam Zosi paluszki może ze 3-4 razy i po dwóch dniach problem skończył się na zawsze. Nie mieliśmy przy tym żadnych problemów - nie było płaczu, nerwów czy niepokoju. Cieszę się, że poszło nam tak łatwo. 
 Źródło: www.farmalek.pl

Staś ma już skończone 2 miesiące i czasem podaję mu smoczek. Najczęściej, w sytuacjach, kiedy widzę, że jest zmęczony i marudny, a przystawianie go do piersi kończy się jeszcze gorszym nastrojem, a niekiedy i nerwowym płaczem. Pozwala mu to spokojnie zasnąć. Póki co, zaraz po zaśnięciu smoczek wypluwa. Muszę przyznać, że musiałam wypróbować smoczki o różnych kształtach, różnych firm - Tommee Tippee, Avent, Nuk czy Canpol. Żaden nie przypadł Stasiowi do gustu. W końcu trafiłam na dynamiczny smoczek uspokajający Lovi. Najlepiej się sprawdził i nadal sprawdza. Mamy te z wąsikami - są przesłodkie i niedrogie. Na allegro zapłaciłam za 2 sztuki ok. 17 zł. Sprzedawane są w praktycznym plastikowym pudełeczku i mają specjalne osłonki, chroniące przed zabrudzeniem.
 Źródło: www.lovi.pl

Muszę jednak przyznać (i tu uśmiecham się), że mój synek zaczął od niedawna odkrywać, że oprócz smoczka jest jeszcze KCIUK :) I znów widzę ten obłęd w oczach kiedy, jeszcze nieco nieudolnie, wkłada go sobie do buzi. Taki słodki to widok. Póki co nie stresuję się. Może z tego wyrośnie. W końcu odruch ssania to jedna z najbardziej naturalnych czynności.

Pozdrawiam.

Karla.
 

sobota, 28 czerwca 2014

Egzystencjonalne pytania mojej córki.

Dziś miało miejsce zdarzenie, które zapamiętam na bardzo długo, a może i na zawsze.

Czasem nie spodziewamy się pewnych pytań, a tym bardziej reakcji dziecka na nasze odpowiedzi. I mimo, że wydaje się, że nasza pociecha jest jeszcze małym dzieckiem i nic nie rozumie, może nas bardzo zaskoczyć.

Szykowałam się z dziećmi do wyjazdu do rodziców, jak co weekend. Przypomniało mi się, że muszę jeszcze powiesić pranie i gdy to robiłam podeszła do mnie Zosia.

Zosia: Mamo, a jak ty już będziesz stara i umrzesz to ja nie będę miała już mamy?

Ja: No, nie. - odpowiedziałam tak bezmyślnie, odwróciłam się w stronę suszarki na pranie, a po chwili uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Nie wiedzieć czemu, ale rozczuliło mnie to, jakże poważnie zadane pytanie i po moich policzkach poleciały łzy wielkie jak grochy. Zosia to zauważyła. Poczułam, że moja odpowiedź była bardzo głupia.

Zosia: Mamusiu, ale jak ty pójdziesz do nieba to ja będę bardzo za tobą tęsknić, będę smutna i będę płakać, że ciebie nie ma.

Uklękłam przez nią i z drżącym głosem odpowiedziałam, że zawsze będzie miała mamę, i że zawsze będę blisko niej.

Zosia przytuliła mnie mocno. Po chwili poczułam, że nie chce mnie puścić, i że zaczyna szczerze płakać, jak gdyby wzruszyła ją moja odpowiedź. Sama przy tym rozpłakałam się jak bóbr. Tuliłyśmy się tak płacząc przez dłuższą chwilę. Poczułam tę ogromną więź, jaka jest pomiędzy nami.

Ja: Zosiu, nie martw się. Mama jest jeszcze bardzo młoda i nie umrze. Zawsze będziemy razem. Obiecuję. Nie płacz już Myszko.

Moje dziecko spojrzało na mnie jak gdybym obiecała jej najwspanialszą rzecz. Na jej ślicznej, zapłakanej buźce pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Zaczęła mnie całować i przytulać, tak na przemian.

Kocham cie mamusiu i nigdy cię nie zostawię. - dodała na koniec i pobiegła do stołu, przy którym jeszcze kilka minut temu coś rysowała, a ja przez chwilę stałam jak wryta, zadziwiona sytuacją, która miała miejsce przed chwilą. Poczułam, że chciałabym żyć wiecznie, żeby móc zawsze być przy moich dzieciach.

I choć tego samego dnia Zośka doprowadziła mnie do pasji co najmniej ze trzy razy, to kocham ją nad życie i jestem dumna, że mimo, że jest jeszcze małą dziewczynką, jest taka dojrzała i tyle rozumie.

 Pozdrawiam.

Karla

czwartek, 26 czerwca 2014

Zdrowe i pyszne śniadanie - owsianko-jaglanka z suszonymi i świeżymi owocami.

Ostatnio Zosia choruje przez co siedzi ze mną w domu. Postanowiłam w tym czasie skupić się na tym, aby jadła smaczne i pożywne śniadania. Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza, że ostatnio moja córka jest na etapie "bleeeee". Dodatkową motywacją dla mnie jest fakt iż postanowiłam zawalczyć o swój wygląd - pozbyć się nadprogramowych kilogramów i poprawić kondycję (ale o tym więcej w oddzielnym poście). 


 
Źródło: http://pl.freepik.com

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Bujam bo kocham.

Wszystkie kochamy dobre rady, prawda? (Mam nadzieję, że wyczuwacie tu nutę ironii.) Ja też je kocham, choć nie powiem, często ich grzecznie słucham, analizuję, a później i tak wprowadzam w życie te, które uznaję za dobre. Są jednak takie rady, które zwalają mnie z nóg albo, co gorsza, strasznie irytują. Wtedy nie potrafię pozostać obojętna i głośno wyrażam swoją opinię. Tak też było wczoraj...

Źródło: demotywatory.pl

sobota, 21 czerwca 2014

Mężczyzna przy porodzie. Tak czy nie?

Do napisania tego postu popchnęły mnie 3 rzeczy: program "Miasto Kobiet, ten oto artykuł -> KLIK, oraz moje porody. I w sumie nie wiem od czego zacząć... Może kolejno...

 Źródło: http://nuclearfamily.wordpress.com/2007/05/21/have-we-met-beforeyes-its-cartoon-monday/

poniedziałek, 26 maja 2014

Kocham Cię mamo!

Być mamą to kochać bezgranicznie i bezwarunkowo, starać się, tulić, głaskać, pocieszać, całować, być dumną, martwić się, nie spać po nocach, czuwać, chronić, uczyć, tłumaczyć, bawić się, trzymać za rękę, dodawać otuchy i wiary, pomagać, być cierpliwą, wycierać łzy, być podporą, rozumieć problemy i słuchać. Można by tak wymieniać bez końca. Bycie mamą to najpiękniejsza rzecz, jaka spotkała mnie w życiu - nadała mu prawdziwy sens. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez moich dzieci. Dopiero będąc mamą, zrozumiałam, że można aż tak kochać - nieskończenie.
Źródło: https://www.etsy.com/listing/102559462/i-love-you-mom-greeting-card-mothers-day

niedziela, 25 maja 2014

Samolubny samiec >:(

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że post ten nie ma na celu generalizowania i wrzucania wszystkich ojców do jednego worka, bo z pewnością nie wszyscy są tacy sami. Piszę to przez pryzmat sytuacji, która miała ostatnio miejsce w moim domu.
Źródło: http://theblindspot-robert.blogspot.com/2012/01/love-is-selfish-not-sacrificial-on.html

niedziela, 11 maja 2014

Matka-ośmiornica, czyli o tym, że chcieć to móc.

Po tygodniu bytowania mojego synka na świecie doszłam do wniosku, że bycie mamą dwojga (i zapewne więcej) dzieci to praca na kilka etatów, nawet przy aktywnej pomocy taty. Staś potrzebuje mnie całą dobę, z przerwami na spanie, na szczęście. Zosia również mnie potrzebuje. Mimo, że ma prawie 3,5 roku i jest bardzo rezolutnym dzieckiem, nadal lubi się pieścić, prosząc mnie na przykład żebym ją troszkę pokarmiła. Teraz, kiedy ma młodszego brata tym bardziej nie potrafię jej odmówić. Nie chcę żeby czuła się odtrącona lub "starsza, czyli taka, co ma sobie już ze wszystkim radzić sama". Ona nadal jest małym dzieckiem.

Ostatnio rozmawiałam z moim mężem przy okazji sytuacji, w której musiałam się prawie rozdwoić, tzn. z jednej strony karmić Stasia, a z drugiej czesać Zosię. Stwierdziłam wtedy, że dobrze by było być kobietą-ośmiornicą. Łatwiej byłoby wtedy wszystko ogarnąć.
 Źródło: http://projectbrooklyn.com.au/woman-with-octopus-greeting-card-x-4

czwartek, 8 maja 2014

Hello world!

Tak, już po wszystkim. Staś zawitał na tym pięknym świecie tydzień temu, w święto pracy (nie wiem, czy to dobrze wróży :)). Jestem przeszczęśliwa, że mam to już za sobą. I jak wracam myślami na porodówkę to mam gęsią skórkę, ale dziś nie o tym.
Zatonęłam. Zostałam zalana falą tsunami. Tsunami miłości i niedowierzania, że narodziny dziecka są tak magiczną chwilą. Kocham, kocham, kocham, jak to mawia Kora. Moje szczęście potęguje fakt, że Zosia jest równie zakochana w swoim braciszku jak my.
Póki co, wracam do formy. Muszę wszystko sobie poukładać, przerzucić się na dwu-etatowość - w naszej rodzinie zapanował lekki chaos, pozytywny oczywiście.

No i otworzyłam nowy biznes - całodobową mleczarnię :) Mam jednego stałego klienta, wiernie korzystającego z moich usług :) Mam nadzieję, że tak pozostanie przynajmniej przez rok.

Pozdrawiam.

Karla.

środa, 30 kwietnia 2014

Prezent od braciszka czyli jak wkupić się w łaski starszej "już nie jedynaczki".

Zosia jeszcze jest jedynaczką. Jeszcze. Przynajmniej przez kilka następnych dni (choć nie mam gwarancji czy nie urodzę dziś w nocy). Lada moment jednak jej sytuacja się zmieni. Diametralnie. Nie będzie już w centrum uwagi, będzie musiała podzielić się mamą i tatą z małym braciszkiem. Zrobię wszystko żeby ani przez chwilę nie poczuła się pominiętą czy odtrąconą. Wiem jednak, że będzie to trudne.
Źródło: http://www.nanny.net/blog/10-reasons-to-not-open-birthday-gifts-at-your-childs-party/

wtorek, 29 kwietnia 2014

I po co komu ta choroba? Krótki post pisany na nocnej zmianie.

No tak. Za dnia dziecko biega po podwórku, bawi się, ma pełno energii. O 3:00 w nocy przypełza do maminego łóżka i kładzie się obok, a matka z przerażeniem stwierdza, że dziecko jest rozpalone. Takie niespodzianki są najlepsze :/ Od razu pełno myśli - może przewiało, może niepotrzebnie zjadło loda, a może przyniosło coś z przedszkola? W ruch idzie termometr - taki tradycyjny, rtęciowy i po kilkuminutowym pomiarze pokazuje prawie 39 stopni gorączki. Dziecko oczywiście popłakuje i postękuje, że boli główka, bolą nóżki iinne części ciała. Dawka leku przeciwgorączkowego i chłodne okłady przynoszą ulgę. Po 20 minutach temperatura jest już niższa. Po kolejnych 20 minutach dziecko spokojnie usypia, a matka łapie za laptopa - tak, bezsenność, choć oczy zmęczone. Za oknem jakby jaśniej. Już 4:30. A co z ojcem? Pochrapuje tylko, jakby nigdy nic. No przecież on rano wstaje do pracy, a matka jest na zwolnieniu. Matka jednak dałaby sobie uciąć rękę, że gdyby nadal pracowała to i tak by swoją nocną chorobową robotę zrobiła. Bo to przecież matka. Taka jej rola i natura.
Ehhhhh.... Do tego przepowiadające skurcze umilają oczekiwanie na dzień :)

I nie wiem czy pisać - "dobranoc" czy "dzień dobry"... Chyba raczej do drugie.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Dżungla w Rossmannie i moja próżność.

Jak wiadomo Rossmann zarządził 3 tygodnie promocji -49% na kosmetyki do makijażu.  Właśnie rozpoczął się drugi tydzień zakupowego szału. Kilka dni temu udało mi się wybrać na zakupy bo w sumie to małemu może się zachcieć wyłazić w każdej chwili i przez kolejne kilka tygodni pewnie nigdzie nie będę wychodzić, najwyżej do przydomowego ogrodu. 

Źródło: http://www.alerodzinka.pl/produkt/53/mamusie-zakupoholiczka.html

piątek, 25 kwietnia 2014

Ćwiczymy małe rączki z "Piszę i zmazuję. Zestaw tablic suchościeralnych z mazakiem!"

Moja niespełna 3,5-letnia córcia uwielbia rysować i pisać. Ostatnio pochłania ją bardzo ćwiczenie pisania literek polegające na podążaniu kredką czy innym pisakiem po kropeczkach lub kreseczkach. Bardzo mnie to cieszy, widzę jak sprawne są jej rączki i jaką ma plastyczno-manualną wprawę. Pamiętam, że miała ponad rok, zaczynała mówić i jednym z jej ulubionych zwrotów było "pisiu-pisiu", czyli prośba o kartkę i kredkę :)
 

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Przedporodowe przemyślenia.

"Następnym razem pewnie spotkamy się już w poszerzonym gronie, co?", "Już tylko patrzeć, jak urodzisz.", "Teraz to już w każdej chwili." i inne teksty tego typu miałam okazje słyszeć od rodziny i przyjaciół w ostatnich dniach, przy okazji świątecznych spotkań. Uświadomiło mi to to, że tak naprawdę godzina "zero" może nadejść w każdej chwili. Ktoś spytał mnie czy się boję, czy się stresuję. Szczerze powiem, że co jakiś czas nachodzi mnie myśl typu "o losie, to już lada moment", ale staram się na tym poprzestać i nie zagłębiać się w istotę nadchodzącego porodu.

środa, 16 kwietnia 2014

Mamo, kup mi loda!!! Czyli co robi matka, żeby uszczęśliwić swoje dziecię :)

No tak, wiosna przyszła. Ludzie zaczęli jeść lody, ale co gorsza, na oczach mojego dziecka. I tu pojawiło się słodkie choć kategoryczne: "Maaaaaamoooo, ja też chcę. Kup mi loda. Prooooooooszę." I co tu dziecku odpowiedzieć? Zaprzeczający ruch głową i tłumaczenia, że jeszcze za wcześnie i za zimno na lody nie spotkały się z jakimś wyjątkowym zrozumieniem mojej córki. No bo niby czemu nie może dostać tego loda? Czy naprawdę za zimno? Hmmmm. Sama nie wiem, a do tego rozumiem ją w 100%, gdyż sama jestem "lodziarą" (tak, wiem, brzmi to okropnie ;P). Chcąc być dobrą i kochaną mamą, rozumiejącą potrzeby pociechy, postanowiłam sama przygotować lody w zaciszu mojej maleńkiej kuchni. Jak? Przepis poniżej.

piątek, 11 kwietnia 2014

Czym nawilżam swoje ciało w ciąży?

W ciąży pielęgnacja skóry ciała to kwestia bardzo ważna. Często hormony powodują zmiany w naszej skórze, która staje się bardziej przesuszona. Dlatego też nawilżanie jest czymś koniecznym. Obaw nam przysparza również widmo rozstępów na brzuszku, biodrach, pupie i piersiach. Tu, niestety, jest to kwestia baaaaardzo indywidualna, najczęściej zapisana w naszym DNA, choć odpowiednia pielęgnacja skóry i dbałość o dietę mogą nam pomóc złagodzić ewentualne zmiany na skórze.
fot. http://www.invisiblestretchmarks.com/using-a-stretch-mark-cream-during-pregnancy

środa, 9 kwietnia 2014

Czuć się piękną na co dzień - makijaż dzienny.

Kobitki, które spędzają dużo czasu w domu, a to z powodu urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego, lub, tak jak w moim przypadku, z powodu zwolnienia lekarskiego, często popadają w taki domowy styl, który opiera się na zestawie "dres (ewentualnie getry) i kucyk". Mnie też to dopadło. Nie mam zbyt wielu okazji, żeby wyjść z domu. Jednak kiedy taka okazja się nadarza, uwielbiam mizdrzyć się przed lustrem :) Nie nakładam szpachli zbyt grubo, ale staram się podkreślić moją urodę, zwłaszcza, że podobno kobiety w ciąży naturalnie promienieją - choć tu bym dyskutowała na ten temat, zwłaszcza będąc na "rzut beretem" od rozwiązania. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Mój porodowo - szpitalny bagaż, czyli "gotowi, do startu... "

Odliczam już tygodnie... Nastał czas, aby być gotową na każdą ewentualność, czytaj poród przed terminem. Mój "szpitalny bagaż" jest już praktycznie w pełni kompletny i czeka grzecznie na godzinę zero. Muszę jedynie dołożyć kilka drobiazgów, z których aktualnie jeszcze korzystam, muszę jeszcze dokupić lub przygotować. Pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami moją porodowo-szpitalną listą. 
Może komuś się przyda? A może coś mi podpowiecie? Zapraszam do przeczytania :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Być kobietą, być kobietą... - Dzień Kobiet z blogerkami :)

No tak, minął już prawie miesiąc, a to oznacza, że kwarantanna się skończyła i można o tym napisać :) O czym? A o Dniu Kobiet (nie wiem czemu piszę nazwę tego dnia wielkimi literami, może żeby podkreślić wagę tego wydarzenia), który spędziłam w 100% babskim towarzystwie (ups, był przecież mały Kacperek i jeszcze mniejszy Tymek, no i Dominik - kamerzysta, ale chyba mi wybaczą to stwierdzenie).

środa, 2 kwietnia 2014

Post matczyny.

Hej :)

Dziś post nieco inny. Taki trochę "przegadany". Dlaczego? Lada moment moje życie przewróci się do góry nogami kolejny raz - za kilka tygodni przyjdzie na świat moje drugie dziecko. Mimo gorączki przygotowań, sytuacja ta skłania mnie do przemyśleń, refleksji i postanowień.


czwartek, 27 marca 2014

Szampon i odżywka VitalDerm - odbudowujące kosmetyki wzbogacone olejem arganowym i masłem shea. Czy warte zainteresowania?

Witajcie :)

Powracam po długiej przerwie, ale tym razem z recenzją. 
Bardzo lubię wypróbowywać kosmetyki polecane przez inne blogerki, chcąc się przekonać czy moja opinia na temat danego produktu będzie taka sama. Tak też, około 3 miesiące temu, odwiedzając jedną z olsztyńskich aptek, postanowiłam przy okazji zakupić produkty do włosów, tj. szampon i odżywkę, często polecane przez Martę Parciak "Zmalowaną". Mam tu na myśli szampon i odżywkę VitalDerm - produkty odbudowujące, wzbogacone olejem arganowym, masłem shea i kompleksem witamin. Poniżej dowiecie się, czy zawładnęły moim sercem, czy raczej mam poczucie, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. 

sobota, 1 lutego 2014

Z połyskiem i turkusowo-zielonym akcentem - makijaż na każdą porę dnia.

Witajcie :)

Wracam z makijażem. Dziś propozycja makijażu, który nadaje się zarówno na dzień - dla tych z Was, które lubią nieco mocniejsze oko w ciągu dnia, a także na wieczór - na wypad do kina, na randkę, czy jakąś imprezę.

środa, 8 stycznia 2014

II Spotkanie Blogerek z Warmii i Mazur - 6 grudnia 2013 - relacja

Witajcie.

Nie było mnie dość długo i na wstępie na wytłumaczenie napiszę tylko tyle, że złożyło się kilka prywatnych spraw, ale mam nadzieję, że jak tylko skończę pisanie pracy dyplomowej na moich studiach podyplomowych i zdam egzamin to wszystko się zmieni. Koniec jesieni był dla mnie ciężki - mój obecny stan (czytaj ciąża) powodował, że po pracy i spędzeniu czasu ze starszą córką nie miałam siły na nic innego jak rzucenie się do łóżka. To na tyle... a teraz do rzeczy.

Tak jak sugeruje tytuł posta, 6 grudnia odbyło się II spotkanie kobitek Z Warmii i Mazur, które czują zamiłowanie do blogowania na tematy bliskie ich sercom :) A oto one, tzn. te kobitki i ich blogi:

i moja skromna osoba :)